Nowe życie
Rozdział 8
Cała ta sytuacja ze Schlieriem była dla niej co najmniej dziwna. Ale ani nie czuła się jego zachowaniem skrępowana, ani też oburzona. Bardziej rozśmieszona i podbudowana słowami, które wypowiedział. Nigdy nie spodziewała się, że pozna kogoś takiego. Kogoś, kto od pierwszych chwil w jej życiu stanie się kimś ważnym. A tak właśnie było z pilotem.
Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Mary nawet przystopowała z pracą, by mieć więcej czasu dla Gregora.
Chłopak tak bardzo zaangażował się w życie przyszłej matki, że był z nią nawet na wizycie u ginekologa.
Kolejny miesiąc minął, a brzuch Mary cały czas rosnął.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie zmieszczę się w drzwiach! - zaśmiała się dziewczyna, na co jej dziecko nieznacznie poruszyło się w brzuchu. - Ale dla ciebie szkrabie mogę dać pozwolenie na to.
Jej rozmowę z maluszkiem przerwał niespodziewany dzwonek do drzwi.
- Ech! Przecież dałam wujkowi klucze - sapnęła i ruszyła, by wpuścić gościa.
- Ty tutaj? - spytała zaskoczona wpuszczając młodszego kolegę.
- Szefowa prosiła bym cię odwiedził. Od dwóch tygodni nie przychodzisz do pracy. Martwiliśmy się - powiedział spokojnie Wagner.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku - uśmiechnęła się i pogłaskała z troską brzuch. - Dziękuję, że przyszedłes - rzekła nieoczekiwanie.
- Już wiadomo co będzie? - Mary spojrzała niezrozumiale na Gregora a ten dodał: - chłopiec czy dziewczynka?
- A! Nie wiem. Chcę, aby to była niespodzianka. Napijesz się czegoś? - zaproponowała i poszła do kuchni.
- Kawy poproszę - odpowiedział. - Wiesz, że przejąłem twoje obowiązki?
- To dobrze - znów się uśmiechnęła. Od samego rana miała doskonały humor. - Przynajmniej wiem, że są w dobrych rękach i wszystko będzie w porządku.
- Nie poznaję cię - Wagner osłupiał.
- Ech, wiesz jak to jest. Hormony i te sprawy.
- No, nie wiem - oboje się roześmiali.
- Racja, źle to ubrałam w słowa. Widać, że mam przerwę w pisaniu.
Po raz pierwszy rozmawiali jak starzy, dobrzy kumple. Humor ich nie opuszczał i ani razu się nie pokłócili. Spędzili razem prawie trzy godziny, a kiedy Gregor musiał już wracać, Mary posmutniała.
- Odwiedź mnie jeszcze - powiedziała przy drzwiach. - Do pracy już nie wrócę do porodu, więc zapraszam do domu.
- Dziękuję za zaproszenie, na pewno jeszcze wpadnę - to mówiąc wyszedł z mieszkania dziewczyny.
Po chwili znów rozległ się dzwonek, a w progu stanął Schlierenzauer.
- Co tak późno? - spytała, otrzymując całusa w policzek.
- Wyjeżdżam - rzekł smutno, lecz po chwili dodał nieco weselej: - dostałem zlecenie na lot do Australii. Wycieczka dwutygodniowa w tym dwa dni samego lotu. No i na miejscu kilka mniejszych startów. Ale dopiero za tydzień - objął Mary i spojrzał jej głęboko w oczy. - Jest coś na kolację? - spytał rozbawiony.
- Jesteś okropny! Potrafisz zniszczyć każdą piękną chwilę. - dziewczyna również dźwięcznie się zaśmiała. - W lodówce masz kurczaka. Odgrzej sobie, ja zjem później- rzekła i poszła do łazienki.
Kilka dni później Schlieri wziął dziewczynę na zawody w lotnictwie. Mary pierwszy raz w życiu uczestniczyła w takim wydarzeniu, stąd jej podniecenie sięgało zenitu.
- Muszę już iść. Trzymaj za mnie kciuki - powiedział Gregor i zostawił brunetkę samą. Czas oczekiwania na występ Schlierenzauera dłużył się niemiłosiernie. A czas kiedy, znajdował się w powietrzu i czynił różne akrobacje całkiem stanął. Serce Mary również. A kiedy Gregor bezpiecznie wylądował jej ciało opanował spokój. Tak bardzo się bała!
Chmury, jak dotąd białe, teraz zamieniły się w tykającą bombę. Zawody przerwano i Mary skierowała się ku wyjściu. Zapowiadało się na mocną burzę a dziewczyna wolała bezpiecznie wrócić do domu. Stanęła jeszcze na chwilę by poczekać na Gregora, jednak nie dostrzegając go wśród tłumu ruszyła, jednak niemal natychmiast poczuła jak ktoś ściska jej dłoń. W tejże chwili gorąca fala przeszła przez każdy kawałek jej ciała, a na policzkach pojawiły się nielubiane przez brunetkę rumieńce. Nie musiała się odwracać, by zrozumieć, że po nią wrócił.
- Myślałaś, że pozwolę wracać ci samej -stwierdził, wyprzedzając ją i patrząc na nadal zaróżowione policzki.
- Przeszło mi to przez myśl.- powiedziała jakby bez emocji. - Ale niezbyt mnie to zmartwiło.
- Kłamiesz!- skoczek uśmiechnął się delikatnie.
- Może troszkę.- odwzajemniła jego uśmiech.- Pomyślałam tylko, że byłoby miło gdybyś się ze mną chociaż pożegnał.
- Nie mam zamiaru się z tobą żegnać.- spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie bardzo wiedząc co ma odpowiedzieć.- Przecież jeszcze nigdzie się nie wybieram.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale jutro wieczorem wyjeżdżasz.
- Wiec jeśli dobrze liczę, mamy dla siebie jeszcze półtora dnia, prawda?- coraz bardziej ją zaskakiwał i nie mogła ciągle tego ukrywać.- I dodatkowo całą noc.- jego brwi powędrowały ku górze, w jednoznacznym geście
- I niby dlaczego chcesz spędzić ten czas właśnie ze mną?
- Po pierwsze - bo może znów pozwolisz mi z tobą spać.- na twarzy brunetki obok uśmiechu, znów pojawiły się rumieńce.- Po drugie - bo ślicznie wyglądasz, kiedy tak się rumienisz. I po trzecie.- objął ją w pasie i przybliżył swoją twarz do ucha brunetki.- Bo na całym świecie nie ma piękniejszej dziewczyny od ciebie.
- Mów mi jeszcze.- zaśmiała się, nie do końca wierząc w jego słowa.
- Po prostu zależy mi na tym, by być blisko ciebie. - Spoważniał trochę, jednak widząc uśmiech na jej twarzy, odwzajemnił go.
- A skąd pewność, że ja chcę być blisko ciebie?
- Masz to wypisane na twarzy.- musnął ustami jej policzek i odsunął się o krok.
___________
No i zjawiam się po raz kolejny! Szybko poszło ale nie cieszcie się na zapas! Kolejny rozdział prawdopodobnie w weekend ale już zaznaczam: będzie baaaardzo krótki ;)
Stąd też dwa poprzednie były dłuższe :)
Jak zauważyłyście: pojawiło się nazwisko Wagner -> Gregor z pracy i tak będzie najczęściej opisywany. Po nazwisku to po pysku ale nie w tym przypadku ;)
Dobranoc!
Cała ta sytuacja ze Schlieriem była dla niej co najmniej dziwna. Ale ani nie czuła się jego zachowaniem skrępowana, ani też oburzona. Bardziej rozśmieszona i podbudowana słowami, które wypowiedział. Nigdy nie spodziewała się, że pozna kogoś takiego. Kogoś, kto od pierwszych chwil w jej życiu stanie się kimś ważnym. A tak właśnie było z pilotem.
Spędzali ze sobą każdą wolną chwilę. Mary nawet przystopowała z pracą, by mieć więcej czasu dla Gregora.
Chłopak tak bardzo zaangażował się w życie przyszłej matki, że był z nią nawet na wizycie u ginekologa.
Kolejny miesiąc minął, a brzuch Mary cały czas rosnął.
- Jak tak dalej pójdzie, to nie zmieszczę się w drzwiach! - zaśmiała się dziewczyna, na co jej dziecko nieznacznie poruszyło się w brzuchu. - Ale dla ciebie szkrabie mogę dać pozwolenie na to.
Jej rozmowę z maluszkiem przerwał niespodziewany dzwonek do drzwi.
- Ech! Przecież dałam wujkowi klucze - sapnęła i ruszyła, by wpuścić gościa.
- Ty tutaj? - spytała zaskoczona wpuszczając młodszego kolegę.
- Szefowa prosiła bym cię odwiedził. Od dwóch tygodni nie przychodzisz do pracy. Martwiliśmy się - powiedział spokojnie Wagner.
- Wszystko jest w jak najlepszym porządku - uśmiechnęła się i pogłaskała z troską brzuch. - Dziękuję, że przyszedłes - rzekła nieoczekiwanie.
- Już wiadomo co będzie? - Mary spojrzała niezrozumiale na Gregora a ten dodał: - chłopiec czy dziewczynka?
- A! Nie wiem. Chcę, aby to była niespodzianka. Napijesz się czegoś? - zaproponowała i poszła do kuchni.
- Kawy poproszę - odpowiedział. - Wiesz, że przejąłem twoje obowiązki?
- To dobrze - znów się uśmiechnęła. Od samego rana miała doskonały humor. - Przynajmniej wiem, że są w dobrych rękach i wszystko będzie w porządku.
- Nie poznaję cię - Wagner osłupiał.
- Ech, wiesz jak to jest. Hormony i te sprawy.
- No, nie wiem - oboje się roześmiali.
- Racja, źle to ubrałam w słowa. Widać, że mam przerwę w pisaniu.
Po raz pierwszy rozmawiali jak starzy, dobrzy kumple. Humor ich nie opuszczał i ani razu się nie pokłócili. Spędzili razem prawie trzy godziny, a kiedy Gregor musiał już wracać, Mary posmutniała.
- Odwiedź mnie jeszcze - powiedziała przy drzwiach. - Do pracy już nie wrócę do porodu, więc zapraszam do domu.
- Dziękuję za zaproszenie, na pewno jeszcze wpadnę - to mówiąc wyszedł z mieszkania dziewczyny.
Po chwili znów rozległ się dzwonek, a w progu stanął Schlierenzauer.
- Co tak późno? - spytała, otrzymując całusa w policzek.
- Wyjeżdżam - rzekł smutno, lecz po chwili dodał nieco weselej: - dostałem zlecenie na lot do Australii. Wycieczka dwutygodniowa w tym dwa dni samego lotu. No i na miejscu kilka mniejszych startów. Ale dopiero za tydzień - objął Mary i spojrzał jej głęboko w oczy. - Jest coś na kolację? - spytał rozbawiony.
- Jesteś okropny! Potrafisz zniszczyć każdą piękną chwilę. - dziewczyna również dźwięcznie się zaśmiała. - W lodówce masz kurczaka. Odgrzej sobie, ja zjem później- rzekła i poszła do łazienki.
Kilka dni później Schlieri wziął dziewczynę na zawody w lotnictwie. Mary pierwszy raz w życiu uczestniczyła w takim wydarzeniu, stąd jej podniecenie sięgało zenitu.
- Muszę już iść. Trzymaj za mnie kciuki - powiedział Gregor i zostawił brunetkę samą. Czas oczekiwania na występ Schlierenzauera dłużył się niemiłosiernie. A czas kiedy, znajdował się w powietrzu i czynił różne akrobacje całkiem stanął. Serce Mary również. A kiedy Gregor bezpiecznie wylądował jej ciało opanował spokój. Tak bardzo się bała!
Chmury, jak dotąd białe, teraz zamieniły się w tykającą bombę. Zawody przerwano i Mary skierowała się ku wyjściu. Zapowiadało się na mocną burzę a dziewczyna wolała bezpiecznie wrócić do domu. Stanęła jeszcze na chwilę by poczekać na Gregora, jednak nie dostrzegając go wśród tłumu ruszyła, jednak niemal natychmiast poczuła jak ktoś ściska jej dłoń. W tejże chwili gorąca fala przeszła przez każdy kawałek jej ciała, a na policzkach pojawiły się nielubiane przez brunetkę rumieńce. Nie musiała się odwracać, by zrozumieć, że po nią wrócił.
- Myślałaś, że pozwolę wracać ci samej -stwierdził, wyprzedzając ją i patrząc na nadal zaróżowione policzki.
- Przeszło mi to przez myśl.- powiedziała jakby bez emocji. - Ale niezbyt mnie to zmartwiło.
- Kłamiesz!- skoczek uśmiechnął się delikatnie.
- Może troszkę.- odwzajemniła jego uśmiech.- Pomyślałam tylko, że byłoby miło gdybyś się ze mną chociaż pożegnał.
- Nie mam zamiaru się z tobą żegnać.- spojrzała na niego ze zdziwieniem, nie bardzo wiedząc co ma odpowiedzieć.- Przecież jeszcze nigdzie się nie wybieram.
- Nie wiem czy pamiętasz, ale jutro wieczorem wyjeżdżasz.
- Wiec jeśli dobrze liczę, mamy dla siebie jeszcze półtora dnia, prawda?- coraz bardziej ją zaskakiwał i nie mogła ciągle tego ukrywać.- I dodatkowo całą noc.- jego brwi powędrowały ku górze, w jednoznacznym geście
- I niby dlaczego chcesz spędzić ten czas właśnie ze mną?
- Po pierwsze - bo może znów pozwolisz mi z tobą spać.- na twarzy brunetki obok uśmiechu, znów pojawiły się rumieńce.- Po drugie - bo ślicznie wyglądasz, kiedy tak się rumienisz. I po trzecie.- objął ją w pasie i przybliżył swoją twarz do ucha brunetki.- Bo na całym świecie nie ma piękniejszej dziewczyny od ciebie.
- Mów mi jeszcze.- zaśmiała się, nie do końca wierząc w jego słowa.
- Po prostu zależy mi na tym, by być blisko ciebie. - Spoważniał trochę, jednak widząc uśmiech na jej twarzy, odwzajemnił go.
- A skąd pewność, że ja chcę być blisko ciebie?
- Masz to wypisane na twarzy.- musnął ustami jej policzek i odsunął się o krok.
___________
No i zjawiam się po raz kolejny! Szybko poszło ale nie cieszcie się na zapas! Kolejny rozdział prawdopodobnie w weekend ale już zaznaczam: będzie baaaardzo krótki ;)
Stąd też dwa poprzednie były dłuższe :)
Jak zauważyłyście: pojawiło się nazwisko Wagner -> Gregor z pracy i tak będzie najczęściej opisywany. Po nazwisku to po pysku ale nie w tym przypadku ;)
Dobranoc!
No proszę, a jednak pozowliła sobie na związek z Grzesiem. I jak widać promienieje i jest tak... uroczo :)
OdpowiedzUsuńA drugi Grześ, Wagner jak już wiemy? Cóż, dobrze, że się zakolegowali, ale ja myślę, że on trochę namiesza w tym Schlirenzauerwym niebie :>
Buziak! E_A