Nowe życie
Rozdział 15
Nadszedł czas świąt a razem z nim zapach świeżo ubranej choinki, przywiezionej prosto z lasu oraz przygotowywanych przez mamę potraw wigilijnych. Długo wyczekiwany karp, już stał na stole i czekał, aż wszyscy domownicy będą gotowi, by wspólnie zjeść uroczysta kolację, która co roku miała identyczny, magiczny charakter. Mary z pośpiechem wkładała na siebie skromną, granatową sukienkę i wyginając sprawnie rękę za plecy, starała się zapiąć zamek. Wyglądała nieco komicznie, dlatego kiedy starszy brat przechodząc obok jej pokoju, zobaczył te poczynania, roześmiał się wesoło.
- Pomogę Ci - usłyszała za sobą i poczuła, że może już odetchnąć z ulgą.- Zrobiłaś się strasznie samodzielna, siostrzyczko.
- Muszę - odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się szeroko.- Zwłaszcza teraz, kiedy urodził się Stefan a ty wyprowadziłeś się do innego miasta i nie mogę liczyć na twoja pomoc na co dzień.
- Jest na to sposób. Możesz też się przeprowadzić - doskonale wiedziała, że rodzice również podzielali ten pomysł. Uważali, że Mary sama sobie nie poradzi, chociaż wychodziło jej to dobrze dotychczas.- Albo znaleźć kogoś, kto mnie zastąpi - na twarzy chłopaka pojawił się uśmieszek, który jeszcze do niedawna strasznie ją irytował. Dziś jednak wcale jej nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Zbyt długo nie widziała bruneta, by się na niego denerwować.
- A jak Ci powiem, że już znalazłam - szepnęła cicho, tak by nikt poza jej rozmówcą nie usłyszał tych słów. Owszem, mówiła rodzicom o wszystkim, ale nie uważała, by ten moment był właściwy. Za chwilę mieli usiąść do wigilijnego stołu i jeśli nie chcieli, by wszystko wystygło, musieli się naprawdę pospieszyć.
- No proszę, moja kochana siostra wreszcie zaczęła żyć - chłopak przytulił ją mocno i z radości podniósł ją tak wysoko, jak tylko potrafił.- A ja myślałem, że nadal nie możesz się pozbierać.
- Wystarczy już tego mazania się.
- Teraz zaczynasz mówić, jak Mary, którą uwielbiałem najbardziej.- Kiedy postawił ją na ziemię, przestał się uśmiechać.- To kiedy go poznamy?- Nie odpowiedziała, bo z impetem do pokoju wszedł ich ojciec. Mogła się tylko spodziewać, że słyszał całą rozmowę i teraz nie dadzą jej spokoju do końca świąt. On jednak uśmiechnął się tylko tajemniczo, a następnie pospieszył rodzeństwo, by wreszcie zasiedli wspólnie do kolacji.
*
Po wieczerzy wszyscy domownicy wraz z państwem Kraft poszli na pasterkę. Mary, tłumacząc się dobrem o zdrowie Stefana, jako jedyna została w domu. Tak naprawdę chciała wreszcie zadzwonić do Gregora i móc usłyszeć jego głos.
Kiedy za czwartą próbą Gregor nadal nie odbierał, dziewczyna zaczęła się niepokoić. W końcu obiecał jej, że cały wieczór będzie pod telefonem. Nie próbowała dzwonić kolejne razy, gdyż Stefanek obudził się i zaczął domagać się mleka. W tym samym czasie rozległo się ciche pukanie do drzwi. Niespodziewając się nikogo, Mary podeszła powoli do nich, chwytając stojącą nieopodal miotłę. I właśnie wtedy zobaczyła jak ktoś naciska na klamkę. Drzwi otworzyły się, a dziewczyna machnęła na oślep trzymaną bronią w ręku.
- Ała! - usłyszała znajomy głos i ujrzała zakrwawioną głowę Schlierenzauera.
- Gregor! - pisnęła przerażona i zaskoczona.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę i nie spodziewałem sie, że mnie zaatakujesz!
- O matko boska! Jesteś cały we krwi! - pomogła wejść rannemu do domu i zaprowadziła go do kuchni, lekceważąc cichy płacz dziecka. - Nie ruszaj się! Zaraz ci to opatrzę! - Mary nie zdążyła dojść do szafki z medykamentami, bo chłopak nagle złapał ją od tyłu.
- Tęskniłem - szepnął i odwróciwszy dziewczynę do siebie złożył pocałunek na jej ustach. Brunetka pogłębiła pieszczotę a wtedy płacz Stefana urósł na sile.
- Zapomniałam o Stefanie! - krzyknęła i pobiegła do chłopca.
- A ja?! Przecież jestem ranny! - jęknął pilot i sam wziął się za przemywanie rany. Groźnie wyglądające uszkodzenie okazało się lekkim stłuczeniem łuku brwiowego i małym rozcięciem pod okiem.
Kiedy Mary wróciła do kuchni ze Stefanem na rękach, Gregor kończył bandażowanie.
- Przepraszam - powiedziała skruszona dziewczyna. - Ale to i tak nie zmienia faktu, że gdybyś uprzedził mnie o przyjeździe, to nie zrobiłabym tego...
- A wtedy niespodzianka by się nie udała - dodał za nią. - Nic nie szkodzi. To lekkie draśnięcie. Do wesela się zagoi - uśmiechnął się i wziął chłopca w swoje ramiona. - Cześć szkrabie! Najadłeś się? Tak? - Stefan w rękach Gregora był taki spokojny, zasypiał po kilku minutach. Dziecko ,,polubiło" swego przybranego ojca. Mary była rozczulona tym widokiem i za każdym razem w jej oczach pojawiała się łza.
- Czyli dziś poznasz moją rodzinę - rzekła niespodziewanie, przerywając przyjemną ciszę.
- Jeśli nie chcesz tego robić to zaraz mogę uciekać - zaśmiał się a w tym momencie drzwi wejściowe znów się otworzyły.
- Za późno - szepnęła przerażona wizją rychłego spotkania Schlierenzauera z jej rodzicami.
- Nie śpisz? - spytał Richard wchodząc do kuchni i nagle znieruchomiał.
- To jest właśnie ten chłopak, o którym ci wspomniałam. Gregor to mój brat Richard. Richard to mój chłopak Gregor - oznajmiła zmieszana i spuściła głowę...
_____
Świąteczny nastał dziś dzień 😂
W piątek/sobotę wracamy do normalnych nieświątecznych dni ;)
Plus minus jeszcze 10 rozdziałów :)
Nadszedł czas świąt a razem z nim zapach świeżo ubranej choinki, przywiezionej prosto z lasu oraz przygotowywanych przez mamę potraw wigilijnych. Długo wyczekiwany karp, już stał na stole i czekał, aż wszyscy domownicy będą gotowi, by wspólnie zjeść uroczysta kolację, która co roku miała identyczny, magiczny charakter. Mary z pośpiechem wkładała na siebie skromną, granatową sukienkę i wyginając sprawnie rękę za plecy, starała się zapiąć zamek. Wyglądała nieco komicznie, dlatego kiedy starszy brat przechodząc obok jej pokoju, zobaczył te poczynania, roześmiał się wesoło.
- Pomogę Ci - usłyszała za sobą i poczuła, że może już odetchnąć z ulgą.- Zrobiłaś się strasznie samodzielna, siostrzyczko.
- Muszę - odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła się szeroko.- Zwłaszcza teraz, kiedy urodził się Stefan a ty wyprowadziłeś się do innego miasta i nie mogę liczyć na twoja pomoc na co dzień.
- Jest na to sposób. Możesz też się przeprowadzić - doskonale wiedziała, że rodzice również podzielali ten pomysł. Uważali, że Mary sama sobie nie poradzi, chociaż wychodziło jej to dobrze dotychczas.- Albo znaleźć kogoś, kto mnie zastąpi - na twarzy chłopaka pojawił się uśmieszek, który jeszcze do niedawna strasznie ją irytował. Dziś jednak wcale jej nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Zbyt długo nie widziała bruneta, by się na niego denerwować.
- A jak Ci powiem, że już znalazłam - szepnęła cicho, tak by nikt poza jej rozmówcą nie usłyszał tych słów. Owszem, mówiła rodzicom o wszystkim, ale nie uważała, by ten moment był właściwy. Za chwilę mieli usiąść do wigilijnego stołu i jeśli nie chcieli, by wszystko wystygło, musieli się naprawdę pospieszyć.
- No proszę, moja kochana siostra wreszcie zaczęła żyć - chłopak przytulił ją mocno i z radości podniósł ją tak wysoko, jak tylko potrafił.- A ja myślałem, że nadal nie możesz się pozbierać.
- Wystarczy już tego mazania się.
- Teraz zaczynasz mówić, jak Mary, którą uwielbiałem najbardziej.- Kiedy postawił ją na ziemię, przestał się uśmiechać.- To kiedy go poznamy?- Nie odpowiedziała, bo z impetem do pokoju wszedł ich ojciec. Mogła się tylko spodziewać, że słyszał całą rozmowę i teraz nie dadzą jej spokoju do końca świąt. On jednak uśmiechnął się tylko tajemniczo, a następnie pospieszył rodzeństwo, by wreszcie zasiedli wspólnie do kolacji.
*
Po wieczerzy wszyscy domownicy wraz z państwem Kraft poszli na pasterkę. Mary, tłumacząc się dobrem o zdrowie Stefana, jako jedyna została w domu. Tak naprawdę chciała wreszcie zadzwonić do Gregora i móc usłyszeć jego głos.
Kiedy za czwartą próbą Gregor nadal nie odbierał, dziewczyna zaczęła się niepokoić. W końcu obiecał jej, że cały wieczór będzie pod telefonem. Nie próbowała dzwonić kolejne razy, gdyż Stefanek obudził się i zaczął domagać się mleka. W tym samym czasie rozległo się ciche pukanie do drzwi. Niespodziewając się nikogo, Mary podeszła powoli do nich, chwytając stojącą nieopodal miotłę. I właśnie wtedy zobaczyła jak ktoś naciska na klamkę. Drzwi otworzyły się, a dziewczyna machnęła na oślep trzymaną bronią w ręku.
- Ała! - usłyszała znajomy głos i ujrzała zakrwawioną głowę Schlierenzauera.
- Gregor! - pisnęła przerażona i zaskoczona.
- Chciałem ci zrobić niespodziankę i nie spodziewałem sie, że mnie zaatakujesz!
- O matko boska! Jesteś cały we krwi! - pomogła wejść rannemu do domu i zaprowadziła go do kuchni, lekceważąc cichy płacz dziecka. - Nie ruszaj się! Zaraz ci to opatrzę! - Mary nie zdążyła dojść do szafki z medykamentami, bo chłopak nagle złapał ją od tyłu.
- Tęskniłem - szepnął i odwróciwszy dziewczynę do siebie złożył pocałunek na jej ustach. Brunetka pogłębiła pieszczotę a wtedy płacz Stefana urósł na sile.
- Zapomniałam o Stefanie! - krzyknęła i pobiegła do chłopca.
- A ja?! Przecież jestem ranny! - jęknął pilot i sam wziął się za przemywanie rany. Groźnie wyglądające uszkodzenie okazało się lekkim stłuczeniem łuku brwiowego i małym rozcięciem pod okiem.
Kiedy Mary wróciła do kuchni ze Stefanem na rękach, Gregor kończył bandażowanie.
- Przepraszam - powiedziała skruszona dziewczyna. - Ale to i tak nie zmienia faktu, że gdybyś uprzedził mnie o przyjeździe, to nie zrobiłabym tego...
- A wtedy niespodzianka by się nie udała - dodał za nią. - Nic nie szkodzi. To lekkie draśnięcie. Do wesela się zagoi - uśmiechnął się i wziął chłopca w swoje ramiona. - Cześć szkrabie! Najadłeś się? Tak? - Stefan w rękach Gregora był taki spokojny, zasypiał po kilku minutach. Dziecko ,,polubiło" swego przybranego ojca. Mary była rozczulona tym widokiem i za każdym razem w jej oczach pojawiała się łza.
- Czyli dziś poznasz moją rodzinę - rzekła niespodziewanie, przerywając przyjemną ciszę.
- Jeśli nie chcesz tego robić to zaraz mogę uciekać - zaśmiał się a w tym momencie drzwi wejściowe znów się otworzyły.
- Za późno - szepnęła przerażona wizją rychłego spotkania Schlierenzauera z jej rodzicami.
- Nie śpisz? - spytał Richard wchodząc do kuchni i nagle znieruchomiał.
- To jest właśnie ten chłopak, o którym ci wspomniałam. Gregor to mój brat Richard. Richard to mój chłopak Gregor - oznajmiła zmieszana i spuściła głowę...
_____
Świąteczny nastał dziś dzień 😂
W piątek/sobotę wracamy do normalnych nieświątecznych dni ;)
Plus minus jeszcze 10 rozdziałów :)
Ale mega ten rozdział! 😍
OdpowiedzUsuńW sumie, to mogłoby być Boże Narodzenie xD
Georg taki kochany, a Mary tak go potraktowała xD
No to teraz mamo, tato poznajcie swojego zięcia 😂
Weny! I do następnego!
Ps. A nie da się więcej jak 10 rozdziałów ??
Dziekuje! I może dałoby się więcej niż 10 ale wtedy byłoby to bardzo naciągane ;)
UsuńOch jej! Czemu wyczuwam jakiś kwas?
OdpowiedzUsuńBiedny Gregor oberwał miotła. Ale mary ma zdrowe odruchy obronne xd.
Tylko jedno mnie zastanawia - czy w Austrii jedzą karpia na wigilię?
Ojej! Dobre pytanie 😂 przyznam się uczciwie, nie sprawdzałam bo wyszłam z założenia, że kto co lubi to je 😂
UsuńHej, zostałaś nominowana do LBA.
OdpowiedzUsuńPytania znajdziesz u mnie na blogu.
zatoniemy.blogspot.com
uf, bo już myślałam, ze GregorW zacznie grać tu pierwsze skrzypce, ale nie... cóż za ulga!
OdpowiedzUsuńjeny, mały Stefanek! <3 żeby był taki uroczy jak tatuś :D
no i Schlieri jako tata... *roztapia się*
czekam na kolejny :*