Nowe życie

Rozdział 21
Gregor 
  Otworzyłem drzwi i myślałem, że śnię. Przetarłem kilka razy oczy, jednak ona wciąż tu była.
- Gregor... - wyszeptała cicho, wtulając się w mój tors.
  Jak przyjemnie było usłyszeć jej głos. Pogładziłem dłonią jej włosy, mając nadzieję, że wszystko u niej dobrze. Że nie cierpi tak, jak ja. I w tej chwili byłem już niemal pewien.
  Kochałem ją jeszcze bardziej niż przedtem. Nawet jeśli teraz widzę jej twarz po raz ostatni nim na zawsze ją stracę. Próbowałem już żyć bez niej. Cholerne dwa długie miesiące! Łzy same napłynęły do moich oczu, gdy przypomniałem sobie ten czas w swoim życiu. Zły czas...
   Znowu jestem sam. Cały czas jestem sam, bo dziewczyna, którą kocham, odrzuciła mnie dla innego. Sam ze sobą, nie licząc tej osoby, która właśnie teraz cicho łkała w moich ramionach. I kolejny raz dała o sobie znać ta sama cholerna pustka w sercu. Ponownie stałem się rozdarty.
-Mary - wyszeptałem, goszcząc na policzkach spływające łzy.
  Byłem niby dorosłym mężczyzną, a nadal zachowywałem się jak mały chłopiec. Nie rozumiem jak jedna, jedyna osoba może pozbawić nas nawet dorosłości czy zdrowego rozumu…- Tęsknię za tobą… Potrzebuję cię…- mówiłem dalej, nie wytrzymując już natłoku emocji, które napierały ode mnie od wewnątrz.
-W takim razie czemu o mnie nie walczyłeś?! - zerwała się natychmiastowo, odpychając mnie od siebie. - Zerwałeś kontakt z dnia na dzień, bo Gregor mi się oświadczył. Był większym twardzielem jak ty! Zebrał się na odwagę i to zrobił! A ty? Zostawiłeś mnie samą, ty cholerny egoisto! Niby mnie kochasz a wyjeżdżasz z dnia na dzień! Przyjaciele nawet tak się nie zachowują! - krzyczała dalej, uderzając pięścią o moją klatkę piersiową.
- Nie walczyłem? Robiłem co mogłem a ty ignorowałaś mnie! Miałaś głęboko gdzieś to, co czuję! Nigdy nie traktowałaś mnie poważnie, nawet nie próbowałaś! - nie mogłem opanować swojego głosu, by nie krzyczeć. - Robiłaś ze mnie wiecznie głupiego i naiwnego! Wodziłaś za nos, te ukradkowe spojrzenia... Myślałaś, że się nie domyślam. Tymczasem to ty sama byłaś tak niedomyślna, żeby nie kojarzyć pewnych faktów!
-Nie masz prawa udzielać mi żadnych morałów, słyszysz?!- w dalszym ciągu naskakiwała na mnie z krzykiem.- To ty wiecznie bawiłeś się ludzkimi uczuciami! Wielka miłość do mnie! A potem ucieczka, tak? - zaśmiała się niewesoło.- Upatrzyłeś sobie tutaj już kolejną potencjalną ofiarę, z której uczynisz wrak psychiczny?
-A ty co?- klasnąłem w swe dłonie ze sztucznym uznaniem.- Brawo, brawo! Potrafisz wytykać jedynie moje własne błędy, lecz nie spojrzysz na siebie! Sypiasz z kim popadnie! Niby jesteś ze Schlierenzauerem a śpisz ze mną! Nieustannie szukasz faceta, którego mogłabyś wykorzystać! Szybko znalazłaś pocieszenie po Krafcie a potem ci się znudziło i wskoczyłaś mi do łóżka! Nie wiem jakie są twoje chore zamiary, ale ja nie chcę w tym uczestniczyć!- co ja w ogóle gadam? Przecież w głębi duszy właśnie o tym marzę…
-Jak możesz?!- wycedziła gorzko przez zaciśnięte zęby, składając jednocześnie na moim policzku siarczyste uderzenie.- Tak postępują przyjaciele?! Być może jestem fałszywa, ale nigdy nie przebiję w tym ciebie! Jesteś fałszywym tchórzem i tylko tyle można ci zarzucić!- krzyczała, niemal dławiąc się wdychanym powietrzem.
-Ja jestem tchórzem?- życie byłoby zbyt łatwe, gdyby błędy z przeszłości nie zostały choć raz wypomniane.- Może i masz rację, ok. Przynajmniej nie traktuję ludzi przedmiotowo i nie wskakuję każdemu do łóżka..
- Mam ci przypomnieć kto pierwszy zaczął mnie całować?  Niepotrzebnie tutaj w ogóle przychodziłam. I po co leciałam tyle kilometrów... - burknęła zła pod nosem, obracając się zwinnie na pięcie. Moje szczęście właśnie odchodziło… Co było najlepsze? Tym razem nie miałem mu tego za złe… Sam wszystko kolejny raz spieprzyłem…
-Masz rację. Niepotrzebnie tutaj przychodziłaś, skoro zamierzałaś mnie tylko obrażać - odezwałem się oschle, patrząc zmrożonym wzrokiem na jej sylwetkę. Serce w środku niemal rozpadało się na tysiące malutkich kawałeczków, a z ust wciąż wydostawały się te złe i ostre słowa. Czemu wszystko we mnie musiało działać indywidualnie? Czy nawet usta nie umiały współgrać z sercem?
-Wiesz co? - zatrzymała się, spoglądając na mnie przez ramię. W jej oczach błyszczały łzy. Podobnie jak w moich…- Teoretycznie jesteś dupkiem nie z tej Ziemi, ale…- odwróciła się w moją stronę, co po raz pierwszy dziś pozwoliło mi ujrzeć jej twarz w całej okazałości. - praktyka jest najważniejsza w życiu. W praktyce jesteś całym moim światem…- dokończyła, po czym nawet sami nie wiedzieliśmy, kto wykonał pierwszy krok. Które z nas zaczęło w tak chorobliwy sposób całować? Które z nas nie wytrzymało już tego dłużej? Które z nas okazało się być słabsze? Otóż, każde z nas było dokładnie takie samo…

,,Taki stał się mój świat 
Jak wrócić, kiedy każda z dróg prowadzi do twych rąk i ust...
Iść bez ciebie znaczy iść w bezdroża
Gdzie nic, prócz pustych serc już nas nie spotka
I gorący piach dotyka płuc 
A do źródła tysiąc mil...
Wróć raz jeszcze..."
S. Grzeszczak & M. Ziółko - ,,Bezdroża"

-Kocham cię, Mary…- wyrzuciłem w końcu z siebie z łatwością oraz szczerością, patrząc jej prosto w oczy. Wreszcie to, co tak długo zalegało na dnie mojej duszy, mogło uwolnić się i pokazać, że stan ulgi jednak istnieje…- Kocham… Kocham najmocniej na świecie… Kocham ponad wszystko i wszystko… Kocham ponad niebo i Ziemię… Kocham ponad własne życie… Kocham ponad rozum…- sapałem pomiędzy kolejnymi pocałunkami.- Jesteś wszystkim, czego pragnę…- kontynuowałem, przenosząc pieszczoty na jej szyję.- Jesteś marzeniem, słońcem, wiatrem, wiosną, jedynym powodem do śmiechu…
-Kocham cię…- tym razem to ona zaczęła niczym mantrę powtarzać słowa tak bardzo przeze mnie upragnione.- Kocham twój wygląd. Kocham twój uśmiech. Kocham być blisko ciebie. Kocham twój zapach. Kocham twój dotyk. Kocham twój humor i twardy charakter. Kocham być w twoim towarzystwie. Kocham ciebie całego- moje serce trzepotało jak skrzydełka kolibra.
  Tak długo czekałem. Tak wiele cierpiałem, a… Teraz okazało się, że przeszedłbym przez to wszystko jeszcze raz, byleby kolejny raz poczuć się tak samo. Tak wspaniale… Z ręką na sercu, nie umiem opisać tego, co tak naprawdę czułem. Zbyt dużo tego wszystkiego wirowało wokół, abym mógł te twory w jakikolwiek sposób nazwać bądź określić. To szczęście tkwiło we mnie. Ogrzewało mnie swymi ciepłymi promieniami, upajało namiętnością, która była tego konsekwencją. Bo właśnie jej usta smakowały najlepiej. To właśnie ona od czasu do czasu kąsała mnie w brodę i delikatnie przygryzała moje wargi. Od czasu do czasu pieściła moją szyję, wydając przy tym ciche jęki. Moje ręce błądziły jedynie wokół jej talii, lecz nie byłem w stanie wykonać żadnego ruchu. Sam nie wiem czemu. Pragnąłem jej całej. Tylko dla siebie… Ale… Coś mi nie pozwalało. Istniała we mnie dziwna blokada, która nie pozwalała się ruszyć…
-Gregor…- wyszeptała na moje ucho.- Niepotrzebnie to robisz… Nadal jestem tą samą Mary, która ma narzeczonego. Teraz nie mamy już nic do stracenia. Naszej przyjaźni nie ma. Jest coś znacznie bardziej potężniejszego- spojrzała w moje oczy, powodując, iż wszystkie zapory pękły.
    Nie czekając ani chwili dłużej, ułożyłem ją na łóżku w sypialni. Moje ciało tak blisko jej ciała. To wręcz niemożliwe, patrząc na wydarzenia z przeszłości… Moje ręce zsuwały się po jej ciele raz w górę, raz w dół. Łakome pocałunki na jej rozgrzanym ciele, podsycały mnie jeszcze bardziej. Czułem jak nabrzmiewa, co sprawiało, że pragnąłem jeszcze bardziej intensywnych pieszczot. Słyszałem jedynie ciche pomrukiwanie i westchnienia wydostające się z jej ust. A także gwałtowne bicie naszych serc, które osiągnęło apogeum w chwili maksymalnej przyjemności, powiązanej z niedowierzaniem, że to wszystko dzieje się naprawdę. Objąłem ją w końcu wtuloną mocno we mnie, jednocześnie delikatnie ją głaszcząc i pozwalając zasnąć… 

____
Kolejny w sobotę bądź niedzielę :)
Odezwijcie się jak przeczytacie! Chociaż jednym słowem...

Komentarze

  1. BOŻE
    w końcu zawitałam do Ciebie i niemal nie padłam z wrażenia!
    mam wrażenie, że Mary nie wyjdzie za Schlierenzauera... i chyba to będzie dla niej dobra decyzja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Narracja pierwszoosobowa idzie ci nieźle. Troche przyslodziłas :p.
    Ech, nieładbie Mary nie popieram takiego zachowania!
    Biedny Gregor :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O boze! Uwielbiam twe komentarze 😂
      TeamSchlieri całkiem spoko ale chyba nie dla Mary :/
      Wszystko okaże się na końcu! Gwarantuje emocje do samego końca :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty