Nowe życie

Rozdział 22
Mary

   Chciałabym już do końca życia być z nim. Ale czy na pewno? Jeszcze wczoraj byłam ze Schlierenzauerem a dziś... Czy los mógłby być choć odrobinę łaskawszy? Nie domagam się już niewiadomo jakich darów, szczęścia po brzegi, lecz zwyczajnej obecności właśnie dziennikarza. Mężczyzny mojego życia. Jedynego. Najcenniejszego. Najważniejszego… Oprócz Stefanka oczywiście. My daliśmy sobie szansę, by poznać się jeszcze lepiej. Pozwoliliśmy sobie być jeszcze bliżej sobie. Duszą i ciałem. Lecz czy na pewno życie nie pokrzyżuje tego wszystkiego za chwil kilka? Tak bardzo chciałabym cieszyć się nim. Pomagać mu, wspierać go. To on był moim natchnieniem. Zwykłym natchnieniem w codziennym życiu. To właśnie przy jego boku chciałam robić coś ciekawego, próbować nowych rzeczy oraz przeżywać tak wspaniałe chwile rozkoszy…
 - Mary…- wyszeptał, umacniając jeszcze bardziej swój uścisk, który dostarczał mi nadmiar ciepła. - Śpisz? - gładził moje plecy, a każdy jego ruch przepełniony był uczuciem. Miłością, którą do mnie żywił. Miłością bezgraniczną, dość krótkotrwałą, lecz czy przetrwa kolejne przeszkody?
   - Nie, nie śpię, Kochanie… - uśmiechnęłam się na przymus, owijając się satynową pościelą. Usiadłam prosto, patrząc na niego zmieszanym wzrokiem. Patrzyłam na mężczyznę, który nauczył mnie kochać tylko w jeden sposób. Ograniczyłam się tylko do niego. Można rzec, że uzależniłam się. Stałam się jego poddaną… Niewiarygodne, że nie miałam nad tym żadnej kontroli…
  - Co ty ze mną zrobiłaś? - spytał w końcu, przypatrując mi się z uwagą i zafascynowaniem. Kolejny raz czułam się przy nim jak dzieło sztuki, które spotyka się z rzadko spotykanym podziwem na co dzień. - Kocham cię jak wariat i tutaj wcale nie przesadzam.
 - Gregor, postąpiłam wobec ciebie nieuczciwie… - odważyłam się w końcu zacząć. Skubałam materiał pościeli, nie potrafiąc spojrzeć w oczy dziennikarza. Nie teraz, kiedy błyszczały niczym tysiąc światełek, które byłby w stanie oświetlić całe miasto.
 - Naszą wcześniejszą kłótnię puśćmy w niepamięć - uśmiechnął się subtelnie, głaszcząc moje nagie ramię. Pomimo tego, że w pokoju panował mrok z łatwością byłabym w stanie wyczytać wszystko z jego twarzy… Ulga, ukojenie, banalne szczęście, którego szukał od dłuższego czasu. Ja mu to dałam, lecz czy za moment mu tego nie odbiorę? 
   Dłużej nie mogłam już zwlekać… To by mnie zniszczyło. I jego, i mnie. Ale dość z tym. Koniec wyniszczania się nawzajem…
   - Niezupełnie o to mi chodzi… - pogłaskałam jego czuprynę, uśmiechając się do niego smutno. Wiedziałam, co mnie czeka. Znałam swój los, jednak do tego czasu nie rozumiem czemu musiałam się nim z kimś podzielić…
  - W takim razie, co się dzieje, Mary? Coś nie tak ze Stefanem? - spytał spokojnie. Mimo wszystko dało się zauważyć nutkę niepokoju w jego głosie oraz postawie, którą przybrał.
   - Nie powiedziałam ci, że wyznaczyliśmy datę ślubu. Wychodzę za mąż a raczej jeszcze nie wiem czy wychodzę, dokładnie  za cztery miesiące... Przywiozłam zaproszenie, ale jeśli naprawdę mnie kochasz, to jestem w stanie to odwołać... Przyjechałam bo inaczej nie mogłam tyle że... Najpierw miałam ci o tym powiedzieć, by nie oszukiwać. Powiedz coś - szepnęłam, kiedy Gregor milczał. - Powiedz, że też mnie kochasz...

____
Jakie to naiwne na końcu, prawda? 
Ale musiałam skomplikować. :)

Komentarze

  1. Ale ta laska komplikuje sobie życie no! Typowa baba niezdexydowana do granic mozliwosci!
    Moze niech juz lepiej bedzie z tym wagnetem, bo Grześ nis powinien jwj wybaczyć moim zdaniem, o! I tyle w temacie.
    Ps: wybacz błedy i lietrowki ale na telefonie pisze :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Spoko spoko. Ważne że jestes ;)
    A Mary? No niezdecydowana! Do samego konca ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty