Nowe życie

Rozdzial 5
Kiedy Mary otrzymała wypis ze szpitala, nie wiedziała gdzie się teraz podzieje. Jednak ku jej zdziwieniu, Richard zawiózł ją do jej mieszkania. Tuż po wejściu kobieta ujrzała całkiem odmienione wnętrze.
- Ale... - tylko tyle zdołała wydusić z siebie po czym rzuciła się na brata.
- W końcu jestem od spraw specjalnych - zaśmiał się i pozwolił, by Mary uwiesiła się na jego szyi.
Gdy trochę ochłonęła, weszła w głąb mieszkania. Pokój na prawo, będący dotychczas sypialnią, zmienił się w pokój dla dziecka. Delikatna zieleń otulała ściany, przez co pomieszczenie zyskiwało miano przytulniejszego. Małe łóżeczko stało w samym centrum. W kącie, po prawej stronie okna siedział półtorametrowy miś z oklapniętym uchem. Całość tak rozczuliła Mary, że dziewczyna nie kryła łez szczęścia. Za drzwiami stał jeszcze wózek i kilka kartonów ubrań, pampersów. Kilka małych mebli idealnie wkomponowało się w nieduże pomieszczenie.
Tam, gdzie dawniej była kuchnia, teraz znajdowała się sypialnia Mary. Łóżko i meble zostały stare, jedynie Richard odmalował ściany. Tuż obok niezmienionego salonu znajdowała się nowa kuchnia. Purpurowe ściany, brązowy stół, meble z wysokim połyskiem. Wszystko dokładnie takie, jakie wymarzyła sobie przyszła mama. I pomyśleć, że gdyby nie fachowa pomoc dr. Hevlinga jej dziecko byłoby martwe. Była wdzięczna swojemu ginekologowi,  że ten nie pozwolił jej się poddać.
- Jak mam ci dziękować? - spytała brata, gdy wreszcie wróciła jej mowa.
- Powiedzmy, że to przysługa rodzinna. Ja już muszę uciekać do pracy a ty się zadomów tu na nowo - ucałował Mary na pożegnanie i wyszedł.

W kolejnym miesiącu Mary postanowiła odwiedzić swoją pracę. Tęskniła za dziennikarstwem, toteż uzyskawszy zgodę od profesora postanowiła wrócić do zajęcia na kilka miesięcy. Ku jej zdziwieniu zaraz po wejściu do redakcji, zastała bardzo miłą atmosferę. Każdy się śmiał i nawet nie udawał, że pracował.
Gdy Mary weszła do swojej sekcji, ujrzała nowego pracownika gadającego jak najęty. Wszyscy inni byli wpatrzeni w niego jak w obrazek.
Mary stanęła w drzwiach i słuchała wykładu ,,nowego". Nawet nikt nie zauważył, że weszła! Kiedy skończył opowiadać, kobieta zaklaskała głośno z wyraźną pogardą. Wszystkie oczy skierowały się na nią.
- Mary? - jej znajomi nagle przypomnieli sobie o pracy i już nic więcej nie powiedzieli. Jedynie ,,nowy" podszedł do niej.
- O matko! To naprawdę ty? - wydawał się być zaskoczony wizytą dziennikarki. - Jesteś moim guru w dziennikarstwie! Ja... Czytałem każdy twój artykuł, wywiad i... Jesteś naprawdę niezła w tym co robisz. Wielkie chapeau bas.
- Widzę, że już się zadomowiłeś na moim stanowisku - rzekła spoglądając na swoje biurko i kompletnie lekceważąc jego wcześniejsze słowa.
- Jestem na twoim zastępstwie-  powiedział, chcąc sprostować niepotrzebne zamieszanie.
- Och - wydobyło się z ust Mary. - No tak. W końcu jestem na zwolnieniu, nie? Ale... Wróciłam - uśmiechnęła się szeroko i jeszcze się spytała: - Szefowa u siebie?
Mężczyzna skinął głową a Mary opuściła pomieszczenie.

- Skoro lekarz wydał pozwolenie, ty masz chęci to co mam zrobić? Oczywiście, że możesz wrócić! - zawołała radośnie szefowa i dała się przytulić swojej najlepszej pracownicy.
- Jednak jeśli będziesz źle się czuła, potrzebowała dłuższej przerwy czy coś.. Zawsze możesz na mnie polegać - oznajmiła stanowczo po czym zamyśliła się. - A może wolałabyś pracować w domu?
- Nie! Naprawdę nie trzeba. Dojście tu będzie idealnym spacerem dla mnie i dziecka-  rzekła Mary delikatnie gładząc mały brzuszek.
- Poznałaś już Gregora?
- Tak.
- Mam nadzieję, że będzie wam się dobrze współpracować....

Po wizycie w redakcji, Mary odwiedziła rodziców Stefana. Długo rozmawiali, a przyszli dziadkowie bardzo ucieszyli się na wieść o wnuku bądź wnuczce. Zaoferowali swą pomoc w opiece, ale też pomoc finansową.

Komentarze

  1. UF! dobrze, że maleństwu nic nie jest!
    A Richard to taki kochany brat <3, sama bym zamieszkała w takim pokoiku :D
    Dobrze, że Mary wraca do pracy, przynajmniej trochę oderwie myśli od tego wszystkiego. A ten nowy wydaje się bucem (Mary ma za to świetną szefową! I teściów też!), a imię Gregor... Czy moje podejrzenia są słuszne...?
    No, akcja się rozwija. Ciekawa jestem co wymyślisz dalej, tylko niech MAry uważa na siebie i nie robi głupstw, okej?
    Buźki! E_A

    OdpowiedzUsuń
  2. jejciu, jak dobrze, że z maleństwem nic nie jest!
    no i Richard... brat idealny! jeju *-*
    hehe, nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że Gregor coś ten teges do Mary... ale zasługuje na to szczęście i ona, i maleństwo, które będzie potrzebowało taty... eh, Stefek, weź zmartwychwstań, czy co:|
    czekam na kolejny! dużo weny życzę xx

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty