Nowe życie (3)
Rozdział 2
Zamknięta w czterech ścianach. Sama, mimo wielu prób wtargnięcia na jej teren przez rodzinę. Z kolejnymi torsjami i napadami mdłości. Pozwoliła by pająki zamieszkały w kątach, a owady chodziły po ścianach. Miała dość, lecz nie wiedziała, że to dopiero początek.
Miesiąc po pogrzebie wyszła z domu. Nogi zaniosły ją do domu rodzinnego Stefana. Pani Margot przywitała Mary i zaprosiła na herbatę.
Dopiero wtedy w dziewczynie coś pękło. Zrozumiała, że mimo śmierci skoczka świat nadal się kręci. Że nie tylko ona cierpi. Że nie tylko ona straciła najważniejszą osobę w swoim życiu.
- Pomogę - zaoferowała się dziewczyna i wstała pospiesznie co skończyło się kolejnymi zawrotami głowy.
- Usiądź - poprosiła starsza pani, widząc stan swej niedoszłej synowej. - Powinnaś odpocząć. Przeżyłaś koszmar, ale musisz normalnie funkcjonować.
- Wiem - powiedziała, siląc się na delikatny uśmiech. - Ale to nie jest takie proste - dodała smutno.
- Zawsze możesz na nas liczyć - pani Kraft położyła swą dłoń na zimnej dłoni Mary.
- A wy jak sobie z tym radzicie? - spytała dwudziestoparolatka i upiła łyk ciepłego napoju.
- Gerry całkowicie pochłonął się pracą - odpowiedziała ponuro matka Stefana, a na twarzy Mary pojawił się grymas. Nigdy nie przepadała za ojcem skoczka.
- Powinnam już iść - rzuciła beznamiętnie i ubierając swój płaszcz wyszła bez pożegnania.
Dom rodzinny Stefana przypomniał jej stare, dobre czasy. Wspomnienia znów wróciły, a nie chciała rozjklejać się przed panią Kraft.
Wróciła do domu. Ku jej zdziwieniu na wycieraczce siedział jej brat.
- Gdzie byłaś? - spytał wyraźnie zmartwiony.
- U mamy Stefana - zmusiła się do delikatnego uśmiechu i wpuściła brata do środka.
Rozmawiali jak dawniej przy ciepłej herbacie i kawałku ciasta. Nie poruszali tematów wciąż bolesnych dla Mary, do czasu aż Mary znów zakręciło się w głowie.
- Może jesteś w ciąży? - spytał bezposrednio Richard.
- Zwariowałeś - parsknęła, lecz po chwili dotarło do niej, że jest to całkiem możliwe...
~~~~~
Krotko, bo nie umiałam napisać tego rozdziału. (Ale czy ktoś mówił, że to będzie dlugie? :) ) Kolejny już dawno czeka na dodanie, a nie pominę przecież najważniejszego! Ciąża? Ale czy na pewno?
Co wydarzy się dalej? :D
Dziękuje za obecność! Wszystkie blogi w zakładce spam czytam, ale komentarza brak. Dlaczego? Trudno mi samej powiedzieć.
Ale informujcie dalej o nowościach u siebie!
Pozdrawiam! Ola
Zamknięta w czterech ścianach. Sama, mimo wielu prób wtargnięcia na jej teren przez rodzinę. Z kolejnymi torsjami i napadami mdłości. Pozwoliła by pająki zamieszkały w kątach, a owady chodziły po ścianach. Miała dość, lecz nie wiedziała, że to dopiero początek.
Miesiąc po pogrzebie wyszła z domu. Nogi zaniosły ją do domu rodzinnego Stefana. Pani Margot przywitała Mary i zaprosiła na herbatę.
Dopiero wtedy w dziewczynie coś pękło. Zrozumiała, że mimo śmierci skoczka świat nadal się kręci. Że nie tylko ona cierpi. Że nie tylko ona straciła najważniejszą osobę w swoim życiu.
- Pomogę - zaoferowała się dziewczyna i wstała pospiesznie co skończyło się kolejnymi zawrotami głowy.
- Usiądź - poprosiła starsza pani, widząc stan swej niedoszłej synowej. - Powinnaś odpocząć. Przeżyłaś koszmar, ale musisz normalnie funkcjonować.
- Wiem - powiedziała, siląc się na delikatny uśmiech. - Ale to nie jest takie proste - dodała smutno.
- Zawsze możesz na nas liczyć - pani Kraft położyła swą dłoń na zimnej dłoni Mary.
- A wy jak sobie z tym radzicie? - spytała dwudziestoparolatka i upiła łyk ciepłego napoju.
- Gerry całkowicie pochłonął się pracą - odpowiedziała ponuro matka Stefana, a na twarzy Mary pojawił się grymas. Nigdy nie przepadała za ojcem skoczka.
- Powinnam już iść - rzuciła beznamiętnie i ubierając swój płaszcz wyszła bez pożegnania.
Dom rodzinny Stefana przypomniał jej stare, dobre czasy. Wspomnienia znów wróciły, a nie chciała rozjklejać się przed panią Kraft.
Wróciła do domu. Ku jej zdziwieniu na wycieraczce siedział jej brat.
- Gdzie byłaś? - spytał wyraźnie zmartwiony.
- U mamy Stefana - zmusiła się do delikatnego uśmiechu i wpuściła brata do środka.
Rozmawiali jak dawniej przy ciepłej herbacie i kawałku ciasta. Nie poruszali tematów wciąż bolesnych dla Mary, do czasu aż Mary znów zakręciło się w głowie.
- Może jesteś w ciąży? - spytał bezposrednio Richard.
- Zwariowałeś - parsknęła, lecz po chwili dotarło do niej, że jest to całkiem możliwe...
~~~~~
Krotko, bo nie umiałam napisać tego rozdziału. (Ale czy ktoś mówił, że to będzie dlugie? :) ) Kolejny już dawno czeka na dodanie, a nie pominę przecież najważniejszego! Ciąża? Ale czy na pewno?
Co wydarzy się dalej? :D
Dziękuje za obecność! Wszystkie blogi w zakładce spam czytam, ale komentarza brak. Dlaczego? Trudno mi samej powiedzieć.
Ale informujcie dalej o nowościach u siebie!
Pozdrawiam! Ola
króciutko, fakt. ale krótkie też są fajne! nie męczą oka czytelniczki, więc nie ma co narzekać ^_^
OdpowiedzUsuńciąża? jeny... wszystko możliwe. może być też chora... eh :(
ciekawe, co tam w kolejnym wymyślisz.
dużo weny! buziaki xo
Ha! Przewidziałam, że jest w ciąży!
OdpowiedzUsuńTyloo trochę żal Stafcia :(
Ty to go chyba nie lubisz, co? :p
W każdym razie z rozdziału na rozdział jest coraz lepiej. Z chęcią przeczytałabym coś dłuższego w Twoim wykonaniu, żeby zobaczyć jak rozbudujesz bohaterów, którzy tu nie mają zbyt dużej szansy rozwinąć skrzydeł.
Lece doczytać ostatni fragment :)
E_A